Iberystyka to inwestycja – Lewandowski też podobno uczył się hiszpańskiego
Real Madryt był wielkim marzeniem Roberta Lewandowskiego. Podobno Polak zaczął nawet uczyć się hiszpańskiego, dołączając do rzeszy prawie 22 milionów osób na całym świecie, które zgłębiają tajniki języka Cervantesa. Iberystykę warto studiować nie tylko dla piłki nożnej. Jest także mnóstwo innych powodów – przekonuje dr Katarzyna Kacprzak, dyrektor programu kształcenia z zakresu filologii hiszpańskiej w Grupie Uczelni Vistula.
Hiszpański jest dziś językiem bardzo atrakcyjnym i często wybieranym ze względu na jego siłę i prestiż. Ludzie uczą się hiszpańskiego dla korzyści i kariery, ale także ze względu na pasje. Jaka rolę odgrywa futbol?
Hiszpański jest dziś językiem bardzo atrakcyjnym i często wybieranym ze względu na jego siłę i prestiż. Ludzie uczą się hiszpańskiego dla korzyści i kariery, ale także ze względu na pasje. Jaka rolę odgrywa futbol
Futbol jest nieodłącznym elementem kultury Hiszpanii. Real Madryt, jak i FC Barcelona oraz inne hiszpańskie kluby mają swoich wiernych fanów na całym świecie. Podbijają serca kibiców, popularyzują Hiszpanię i język hiszpański, tak jak twórczość Cervantesa, Goyi, Pabla Picassa, Salvadora Dali czy Pedro Almodvara. W Hiszpanii nie da się spędzić dnia, ani nocy, żeby nie usłyszeć, nie zobaczyć, czy nie przeczytać czegokolwiek, co jest związane z futbolem. Ludzie siedzą całymi dniami i nicami w barach i rozmawiają o piłce. Życie niektórych toczy się wokół futbolu i jest zorganizowane od meczu do meczu, które są praktycznie codziennie.
Tak jest w Ameryce Łacińskiej i w Hiszpanii – to widać od prawie stu lat. Nawet jeśli ktoś kibicuje Realowi Madryt, czy Barcelonie, to kibicuje też jakiejś lokalnej drużynie. Ja w Hiszpanii chyba nie poznałam nikogo, kto by powiedział, że nie kibicuje żadnej drużynie. To część tożsamości lokalnej, regionalnej ale i narodowościowej. To jest styl życia i to jest zaraźliwe.
Czy tę fascynację widzi Pani także w Polsce?
Oczywiście. Dzieci noszą koszulki nie tylko z Lewandowskim, ale też z hiszpańskimi piłkarzami i klubami. Jako iberystka, od wielu lat zauważam, ilu dziennikarzy nauczyło się hiszpańskiego. Moi studenci są komentatorami sportowymi. Jeśli ktoś chce znać się na futbolu hiszpańskim, to kończą filologię, bo wie, że musi czytać książki po hiszpańsku, słuchać mediów hiszpańskich albo pojechać do Hiszpanii. Na Uczelni Vistula, na Iberystyce, powstają nawet prace licencjackie o futbolu. To jest niezwykły fenomen kulturowy i językowy. Iberyjskie wyrażenia przechodzą przecież do żargonu piłkarskiego w Polsce
Wydaje się, że również kultura iberyjska przyciąga ludzi do języka hiszpańskiego.
Kultura to jest bardzo szerokie pojęcie. Kandydaci na filologię są zainteresowani kulturą życia codziennego, stylem życia Hiszpanów, tradycjami kulturowymi, religijnymi, świętami. Miliony ludzi jadą, by uczestniczyć w wyścigach byków w Pampelonie, czy w obchodach Wielkiego Tygodnia w Sevilli, albo w Tomatinie, gdzie ludzie obrzucają się tonami pomidorów. Kultura hiszpańska, rozszerzając to na Amerykę Łacińską, to jest takie ogromne bogactwo tradycji, wariantów językowych i muzycznych – bo to nie tylko flamenco i nie tylko salsa, ale wiele, wiele innych. Na pewno przyciąga też kino hiszpańsko-iberyjskie.
Pedro Almodovar, Penelope Cruz i Bardem – te nazwiska wszyscy znają, ale jest też wielu innych wspaniałych twórców, reżyserów latynoskich i hiszpańskich, którzy odnoszą wielkie sukcesy, np. Guillermo del Toro czy Alejandro Inaritu. To są bardzo utalentowani ludzie, którzy pracują w Hollywood. Dodajmy jeszcze, że w dobie fascynacji i mody na gotowanie ludzi przyciąga też kuchnia hiszpańska i jej skarby – owoce morza, ryby, szynki i oczywiście wino.
Czy wybierając iberystykę, ludzie kierują się emocjami, czy myślą jednak racjonalnie, że filologia hiszpańska, to drzwi do sukcesu, bo to język niezwykle użyteczny w gospodarce, polityce i kulturze.
W Polsce hiszpański zaczął wypierać francuski. To wynika z tego, że wiele międzynarodowych firm zatrudnia ludzi, którzy znają dwa języki lub więcej i oferują usługi na cały świat. Hiszpański występuje jako język urzędowy w 22 krajach, a jako język oficjalny – w najważniejszych międzynarodowych organizacji. Jest dużo wymiany biznesowej z Hiszpanią i z częścią Ameryki Łacińskiej. Wybranie studiów licencjackich z języka hiszpańskiego, to jest świetna inwestycja. Potem można kontynuować studia magisterskie w tym zakresie, albo wybrać zupełnie inny obszar. Dziś w każdej dziedzinie życia, bez wymiany międzynarodowej daleko się nie zajedzie. Znając dobrze język zawsze mamy przewagę na rynku pracy.
Pani kariera pokazuje, że iberysta może robić fantastyczne rzeczy i realizować się.
Tłumaczę moim studentom, żeby patrzyli szeroko, nie zawężali się. Po iberystyce możemy uczyć języka, możemy być tłumaczami, promować kulturę, organizować wydarzenia kulturalne, możemy być redaktorami lub wydawcami. Sama pracowałam jako kierownik wydziału promocji i znajomość języków była bardzo wskazana i potrzebna – to jest część wykształcenia szerszego. Studenci cieszą się kiedy czytają moje CV, widzą, że można robić mnóstwo różnych rzeczy, że są ogromne możliwości – można prowadzić międzynarodowe projekty z dziedziny promocji kultury i wielkie projekty tłumaczeniowe. Ja organizowałam Rok Polski w Hiszpanii i Rok Polski w Wielkiej Brytanii. Pracowałam z wieloma artystami. Trzeba było zadbać oto, aby ich książki, eseje, katalogi opisujące ich twórczość były przetłumaczone w dobrej jakości. Trzeba wiedzieć, co to jest dobra promocja, na właściwym poziomie języka obcego. To musi być zrobione na poziomie nativa, kto świetnie opanował język i wie jak trafić do odbiorcy.
FGrupa Uczelni Vistula stawia na praktyczny wymiar kształcenia. W czym to się wyraża na iberystyce?
ilologia, to z natury rzeczy kierunek praktyczny, trzeba nauczyć człowieka języka – mówić, czytać, rozumieć, tłumaczyć. Profil praktyczny polega też na tym, że my obowiązkowo znajdujemy studentom praktyki, żeby mieli wiedzę o tym, jak działa firma, które posługuje się językiem hiszpańskim – handlowa, budowlana czy kulturalna, albo biuro tłumaczeń czy szkoła językowa. Robią tłumaczenia, opracowują materiały promocyjne, redagują i edytują. Próbują też uczyć hiszpańskiego młodszych od siebie, tłumaczenia to dalszy etap.
Jak rozwija się filologia hiszpańska na Uczelni Vistula?
Filologia ewoluuje – korzystamy z gier komputerowych, aplikacji i różnych programów. Będziemy teraz kupować licencje i sprzęt do programów wspomagających tłumaczenie, bo filolog, to nie jest dziś ktoś, kto używa tylko książek i komputera. Profesjonalne programy tłumaczeniowe bardzo wspomagają pracę tłumacza, a wręcz stają się nieodzowne. Wchodzimy bowiem w bardzo wyspecjalizowane obszary – trzeba mieć pod ręką np. bazy danych i słownictwa. To jest niezwykle ważne przy większych projektach, kiedy wielu ludzi tłumaczy dokument liczący wiele tysięcy stron, a do tego musi być zachowana koherencja. Musi być więc jedna baza danych, żeby każdy tłumaczył określone terminy tak samo. Każde biuro tłumaczeń pyta zgłaszających się do pracy, czy opanowali takie narzędzia, a jest ich kilka do wyboru, trzeba to znać, jeśli chce się wejść na rynek.
Tłumaczenie symultaniczne, to wyższa szkoła jazdy. Czy kształcicie studentów również w tym kierunku?
Kupujemy przenośny zestaw do tłumaczeń symultanicznych. One są coraz częściej używane w wielu różnych kontekstach, nawet przydają się bardziej, niż kabiny. Na tych zestawach studenci mogą się świetnie uczyć tłumaczenia symultanicznego, które jest bardzo trudne wymagające. To jest bardzo wąska specjalizacja. Raczej 5-10 proc. studentów filologii nadaje się do tego. Nie wszyscy mogą, ale każdy może próbować, czy ma takie kompetencje i zainteresowania. To wymaga ogromnej podzielności uwagi i świetnej pamięci. Taki tłumacz nigdy nie pracuje więcej niż 20 minut na raz, potem zastępuje go inna osoba. To jest ogromne obciążenie, ale oczywiście znam ludzi, którzy potrafią siedzieć w kabinie 2 godziny i tłumaczyć. Wiąże się z tym wielka odpowiedzialność, ale to jest bardzo fascynujące.
Utrzymuje Pani kontakt ze swoimi absolwentami?
Wykształciłam wielu filologów i sama wielu zatrudniałam. Po latach może być też odwrotnie, że to moi studenci zaczną mi dostarczać zlecenia, bo ktoś pracuje w banku, potrzebuje tłumacza przysięgłego, ktoś inny zrobił habilitację i będziemy razem pisać artykuły, czy wydawać książki. Te kontakty są na wielu poziomach. To jest bardzo budujące.
współfinansowane ze środków Unii Europejskiej
Akademia Finansów i Biznesu Vistula
Akademia im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku